Przygotowania do scenariusza rozbiorowego?

Niedawno pisałem o fenomenie „Śląskości” stawiając w skrócie tezę, że nie chodzi w tym o żadne przywiązanie do mikro-ojczyzny, żadne mniejszości narodowe tylko o to, że ludzie zwyczajnie mają dość III RP. Mają dość państwa, które im przedstawiane jest jako Polska, a które ich tylko utrudnia okrada, dusi kretyńskim prawem i na wszelkie inne sposoby nie wywiązuje się z elementarnych obowiązków wobec obywatela.

Potwierdzenie tej tezy przyszło szybciej niż się spodziewałem. Jak się dowiedziałem z forum Rebelya.pl powstał Ruch Autonomii Mazur. Jest on próbą przeniesienia na grunt tamtejszy „doświadczeń” Ruchu Autonomii Śląska właśnie. Czytam sobie artykuł o tymże ruchu w Gazecie Olsztyńskiej i znajduję tam taki fragment:

— Będziemy chcieli rozmawiać z Litwinami, Rosjanami i Niemcami. Tylko oni zapewnią nam rozwój. — mówi Roman Koziatek.

Czyż trudno o lepszą recenzję dla państwa niż gdy jego obywatel uważa, że rozwój jego miastu czy regionowi mogą zapewnić tylko inne kraje? I który to obywatel zakłada w tym celu secesjonistyczny ruch?

Zastanawiające czy nam się w ten sposób nie zaczyna objawiać zarys scenariusza rozbiorowego, o którym pisze od pewnego czasu pan Stanisław Michalkiewicz. Jak tak dalej pójdzie to się okaże, że – być może poza jakimś kadłubkiem w okolicach Krakowa i Warszawy – nie ma żadnych Polaków, że zostali tylko Ślązacy, Górole, Kaszubi i Mazurzy – i że w związku z tym państwo polskie nie ma sensu. Czy więc V rozbiór dokona się rękami samych obywateli, którzy tak będą mieli dość państwa przedstawianego im jako polskie, że rozłożą je sami z ulgą na kawałki?

Dodaj komentarz

Filed under Polityka

Smutna historia ze Śląskiem w tle

Mam przyjaciela z Katowic. Poznaliśmy się w początku lat dziewięćdziesiątych podczas konwencji wyborczej w Warszawie. Po konwencji był przemarsz ulicami na stare miasto pod Kolumnę Zygmunta, pamiętam go jak szedł z dużą biało-czerwoną flagą. Kiedy rozmawialiśmy ostatnio wspomniał, że wraz z całą rodziną zadeklarował w odbywającym się niedawno spisie powszechnym przynależność do tzw. narodowości śląskiej.

Mam innego znajomego, pochodzącego z Opola a obecnie mieszkającego w Krakowie. Po 10 kwietnia 2010 pojechał do Warszawy pod pałac prezydencki zapalić znicz, a 18 kwietnia wraz z żoną w garniturze pod krawatem brał udział w pogrzebie pary prezydenckiej na Wawelu. Kiedy widzieliśmy się w lecie on także wspomniał o tym, że w spisie powszechnym oboje zadeklarowali przynależność do tzw. narodowości śląskiej.

Co tu się stało? Czy rzeczywiście ludzie ci – i wielu innych – odkryło w sobie jakieś inne niż polskie narodowe korzenie? Uznało śląską gwarę za swój język?

Ależ skąd! W obu przypadkach jest to głos protestu będący wyrazem odrzucenia polskiej państwowości w jej obecnej formie. Po dwóch dekadach III RP Polska kojarzy się ludziom przede wszystkim z niemożnością zapewnienia podstawowych usług państwa na przyzwoitym poziomie, biurokracją, kumoterstwem i (zwłaszcza młodym) niemożnością rozwoju. To państwo, które nie zapewnia funkcjonującej policji, wymiaru sprawiedliwości, działającej poprawnie kolei, dróg itp. Jest to państwo, które nie zapewnia wolnego rynku i nie daje szans rozwoju młodym ludziom (można mówić o wręcz feudalizacji coraz większej liczby atrakcyjnych zawodów, do których wstęp bez koligacji jest b. trudny). Jest to w skrócie państwo, które dla swoich obywateli jest jak wrzód na pewnej części ciała.

Co jest najgorsze, to że ten wrzód kojarzony jest już powszechnie przez samych Polaków z polskością. To znaczy – sami Polacy uwierzyli już, że Polska tak właśnie musi wyglądać.

Oczywiście, ci co chcą wiedzieć i chcą czytać zdają sobie sprawę z tego, że III RP jest tworem równie dalekim od Polski jak PRL, gdyż sławetna „transformacja ustrojowa” okazała się być po latach teatrzykiem ustawionym przez (przede wszystkim) wojskowe służby PRL. III RP to w istocie post-PRL, już całkowicie bezideowy twór, którego jedynym zadaniem jest służyć sterującej nim zza kulis sitwie poprzez utrzymywanie jej przywilejów. Niestety, większość wciąż nie zdaje sobie z tego sprawy – większości udało się wmówić, że ten syfiasty twór to naprawdę Polska – że tak wygląda właśnie państwo Polskie wywalczone przez mitycznych herosów „Solidarności”.

W tym sensie PRL był mniej szkodliwy, bo ludzie powszechnie wiedzieli, że powszechne marnotrawstwo itp. jest skutkiem obcej okupacji, że to nie jest Polska. Obecnie tego nie widzą. I coraz więcej z nich ma tego dosyć. Ale nie tęsknią do tego by zbudować normalną Polskę – bo uwierzyli w kłamstwo założycielskie III RP i myślą, że Polska to właśnie ten syf, którego doświadczają na co dzień.

Jakie są tego konsekwencje? Ci, którzy mieli ku temu predyspozycje (albo zmusiła ich sytuacja ekonomiczna) wyjechali (ponad 2 mln ludzi, głównie młodych, którzy w ciągu ostatnich lat opuścili Polskę i w większości nigdy nie wrócą). A inni właśnie deklarują w sondażach „narodowość śląską”.

Mamy zatem do czynienia z niezwykłą historycznie sytuacją, kiedy coraz większa część narodu odrzuca swoje państwo. Odrzucają je bowiem nie tylko ci, którzy są przez nie duszeni – ale i „Salon”, który również nim pogardza, jeno z innych pobudek. Czy państwo, które nikomu nie jest drogie i potrzebne może się ostać? Poważnie w to wątpię.

I tu wracamy na Śląsk. Patrząc na moment z punktu widzenia Niemiec pojawia się oto historyczna szansa pokojowej i skutecznej eliminacji polskości na Śląsku. Myślę, że wystarczy obietnica dobrych dróg, działających kolei i poczty by państwo niemieckie wygrało bez problemu ewentualne demokratyczne referendum na temat przyłączenia tych ziem do Niemiec. Potrzebne byłoby jeszcze z jego strony wiarygodne zapewnienie, że nie będzie pozbawiania obecnie zamieszkujących te ziemie ludzi własności – domów, mieszkań, ziemi. W gruncie rzeczy wystarczyłoby by państwo niemieckie wzięło roszczenia wypędzonych na siebie – i już. Protestowaliby tylko nieliczni kibice piłkarscy. Reszta z radością w następnym spisie powszechnym (już niemieckim) zadeklarowałaby „narodowość śląską”. A po paru pokoleniach polski Wrocław czy Opole byłyby już tylko epizodem historii.

Może przesadzam, może jeszcze dziś taki numer by nie przeszedł – może jeszcze kpina pt. „Polska w budowie” musi potrwać jeszcze kilka lat zanim stanie się to naprawdę realne. Ale stanie się jeśli państwo polskie nie zacznie zajmować się dbaniem o interes swoich obywateli i ułatwianiem im życia, zamiast utrudnianiem go.

Jest jeszcze jedna szansa… że mianowicie Niemcom nie starczy cierpliwości. Bo by zrealizować ten scenariusz muszą oni cierpliwie zawiesić na kołek swój tradycyjny szowinizm i pogardę dla polaków. I germanizować ich nie pałką i knutem, tylko raczej ugłaskiwaniem i dotacjami. Na razie robią co mogą. Grzegorz Braun słusznie pyta co robi we Wrocławiu największy na świecie niemiecki konsulat liczący 750 osób. Inni zauważają związki polityków PO z różnymi fundacjami zasilanymi ostatecznie z budżetu Republiki Federalnej. Coś jest na rzeczy.

Czas pokaże. Na razie w Polsce szykują się wybory, trwają więc spektakularne boje PiS z PO. Wyniki spisu powszechnego czekają na czas powyborczy. Wtedy dowiemy się ile nam przybyło „ślązaków” – i jaki w związku z tym plan mają nasi kochani sąsiedzi.

1 komentarz

Filed under Polityka

Szanse na Orbana

Na forum Rebelya, które czytam sobie od czasu do czasu, trwają różne debaty oparte o nadzieję, że jak ludzie w końcu pojmą bezmiar niekompetencji Tuska i jego rządu, to wybiorą PiS już w tym roku i JarKacz jako polski Orban zaprowadzi nam raj na ziemi.

Pomijając już naiwność widzenia w PiS-ie zbawców prawda jest taka, że układ jest niestety stabilny i jeśli nie ruszył go Smoleńsk to znaczy, że żaden oddolny ruch społeczny oparty o przyzwoitość, patriotyzm, zmysł państwowy etc. go nie ruszy, gdyż cechy te nie są dostatecznie rozpowszechnione w społeczeństwie (składającym się w głosującej większości z Polactwa).

Lemingi kochają Tuska i PO i TVN-owe „łałtorytety” a system medialny jest ustawiony tak, że jeśli ktoś nie słucha Radia Maryja (a który leming by słuchał? gazet innych niż ew. Wyborcza lemingi nie czytają z zasady oraz z braku przywiązania do czytania) to nie ma szans na poznanie innego komunikatu, ponieważ poza Internetem media o. Rydzyka są jedynym miejscem gdzie można usłyszeć jakikolwiek inny przekaz. Póki co lemming wierzy, że dzięki popieraniu w/w jest lepszy od „bydła”, żyje mu się lepiej (co tam, że na kredyt), a perspektywy są świetlane, bo w TV mówili, że gospodarka się dynamicznie rozwija. Są co prawda przejściowe trudności, ale wszystko zmierza ku lepszemu, a niedługo będzie u nas „prawdziwy Zachód” tylko musimy pedałom pozwolić się „żenić” to zaraz automatycznie spłynie na nas ta sama prosperity a pociągi zaczną być czyste i przytulne.

Jedyne co mogłoby to zmienić to większa rozróba, zdarzenie, które zamieniłoby ślepą miłość lemingów do TVNowych „autorytetów” w ślepą nienawiść. Takie coś jest też całkiem prawdopodobne, ba, nienawiść lemingów do ich obecnych idoli byłaby wtedy dużo większa niż obecnych wrogów PO-Tusków – proporcjonalna do natężenia aktualnej miłości. Jednak wywołać to musiałby potężny wstrząs, który dotknąłby samych lemingów osobiście obnażając im, w sposób niemożliwy do zaprzeczenia ich rzeczywiste położenie. Wewnętrznie musiałby to być np. krach gospodarczy klasy grecko-argentyńskiej, z marszami głodowymi, na granicy rozpadu gospodarki. Zewnętrznie coś takiego mogłaby wywołać tylko jakaś geopolityczna rekonfiguracja, np. jawne żądanie przez Niemcy oddania jakiejś części terytorium państwowego lub coś w tym guście.

O ile na taką ostentację Niemiec i Rosji – czyli „strategicznych partnerów” – nie ma co na razie liczyć, bo głupi nie są i wiedzą, że lepiej operować pacjenta w narkozie o tyle krach gospodarczy jest całkowicie możliwy, a nawet prawdopodobny w perspektywie 2 lat biorąc pod uwagę stan światowej i Polskiej gospodarki.

Pytanie tylko jednak, czy aby napewno to, co z się wyłoni z tumultu po przebudzeniu lemingów będzie lepsze niż to, co jest obecne? Przecież owe lemingi nie zmądrzeją automatycznie tylko przeciwnie, będą raczej poszukiwać kogoś, kto pozwoli im ponownie pogrążyć się w błogostanie. Może się więc okazać, że „wieszczony” przeze mnie scenariusz obcej interwencji może przez lemingów – czyli osoby de facto już wynarodowione – być powitany z powszechną radością, lub, że poprą one np. Napieralskiego, którego lewicowe hasła będą bezrobotnym lemingom dużo lepiej pasować.

Dlaczego lemingi nawet jeśli się obudzą nie zagłosują na Jarosława Kaczyńskiego i PiS? Bo to byłoby nawet gorsze niż przyznanie się do tego, że się w niczym lepszym od bydła nie jest – to byłoby przyznanie się przed samym sobą do błędu i przyjęcie niejako cząstki odpowiedzialności za sytuację. A do tego zdolni są naprawdę nieliczni.

Dodaj komentarz

Filed under Polityka

Dyktatura pętaków

Jedna katastrofa i mamy ciąg upokorzeń Polski jakich nie było od dawna. Najpierw po katastrofie premier Tusk nie śmie powołać się na istniejące porozumienie polsko-rosyjskie dotyczące badania katastrof samolotów wojskowych, nie śmie skorzystać z rzuconej przez prezydenta Miedwiediewa oferty wspólnego śledztwa – tylko tchórzliwie zgadza się na śledztwo w/g konwencji chicagowskiej, tym samym oddając je całkowicie Rosji. By zatrzeć nieprzyjemne wrażenie rusza PR-owska kampania „nowego otwarcia”, „przyjaźni” i „zaufania” w stosunkach z Rosją (dość absurdalna biorąc pod uwagę co te same merdia pisały i mówiły o „reżimie Putina” jeszcze nawet parę miesięcy temu).

Kiedy w wyniku tego tchórzostwa Rosjanie dość otwarcie i obcesowo „prowadzą śledztwo” i robią rzeczy, które nawet lemingom ciężko wytłumaczyć (rozwalają wrak, który leży pod gołym niebem, zmieniają zeznania kontrolerów lotu, nie oddają Polsce skrzynek ani nie dają dostepu do kluczowych dowodów itp.) Tusk postanawia potrząsnąć szabelką i 17 grudnia mówi, że wstępny raport MAK jest nie do przyjęcia. Jasne było, że Rosjanie nie mogli tego pozostawić bez odpowiedzi – i ona właśnie jest, MAK ogłosił, że na skutek presji prezydenta i poganiani przez pijanego gen. Błasika polscy piloci po prostu wlecieli jak debile we mgłę i się rozwalili pomimo upomnień troskliwej budy tj. wieży kontrolnej na lotnisku w Smoleńsku, skąd-inąnd szczytu profesjonalizmu i przygotowania. Polskie uwagi do raportu zlano ostentacyjnie ciepłym moczem, bo i też MAK nie miał żadnego obowiązku nic z nimi robić.

Jaka jest reakcja naszych „mężów stanu”? Tusk na urlopie, Komorowski ma katar a Sikorski wlazł w taką mysią dziurę, że nie wiadomo gdzie właściwie jest. To reakcja pętaków – schować się i przeczekać.

Smutne to, ale rządzą nami ludzie, którzy nie są w stanie grać na światowym poziomie – no chyba, że w piłkę nożną. Nie mają za grosz nie tylko zmysłu państwowego, zdecydowania i honoru – ale nawet zwykłych ludowych „jaj”.

Dodaj komentarz

Filed under Polityka

WOŚP = Wielki Wstyd

Miałem już nie wracać do Owsiaka i jego „Wielkiej Orkiestry” ale poczytałem trochę w Internecie rozpływań się nad tym jaka to wspaniała inicjatywa, jaka to wielka rzecz, że Polacy zbierają się „razem” i takie coś wielkiego robią co roku itp. Mdło się robi od głupoty piszących podobne rzeczy, bo w gruncie rzeczy ta cała impreza to coś, czego powinniśmy się bardzo wstydzić przed całym światem i samymi sobą.

Dlaczego? Nie tylko dla tego, że jest to ociekający polityczną poprawnością festiwal hipokryzji, z którego środki są przeznaczane także na deprawację młodzieży na „Woodstock” – ale przede wszystkim dlatego czym ta akcja jest w istocie. Jest to bowiem narodowa zrzuta na sprzęt do państwowych szpitali i innych placówek służby zdrowia! Zatem jako naród publicznie przyznajemy się, że od 20 lat odkąd rzekomo rządzimy sobą sami nie jesteśmy w stanie zorganizować służby zdrowia w skali kraju tak, żeby takie akcje nie były w ogóle potrzebne. Czyli nasze kolejne parlamenty i rządy nie są w stanie zatrzymać postępującej degrengolady – ale za to wszyscy gorliwie pomagają Owsiakowi i przyklejają sobie serduszka. I my wszyscy cieszymy się z tego, że ministrowie i premierzy zamiast wykonywać swoje obowiązki popierają radośnie akcję, która jest plastrem na wynik ich indolencji!

Nawet gdyby te pieniądze zbierał i następnie sprzęt wstawiał do państwowych szpitali Caristas cała ta akcja nadal by była wstydem. Zbierać trzeba na ubogich, bo ci w każdym społeczeństwie są i będą – zwłaszcza mającym minimum wolności a więc możliwości by źle pokierować swoim życiem. Można zbierać na jakieś wyjątkowe rzeczy – ale nie na systemowe wyposażanie szpitali!

To powinno być jakoś zorganizowane – albo się umawiamy, że leczenie jest państwowe i wtedy psim obowiązkiem państwa (a więc premiera, ministrów i tak dalej) jest zapewnić odpowiednie wyposażenie i tak dalej – albo się umawiamy, że jest prywatne ale wtedy koniec z ministerstwem zdrowia, urzędasami NFZ i „składkami”. Ale oczywiście na razie jest jak jest a naród z głupoty kupuje serduszka i jeszcze się cieszy jaki to jest wspaniały.

1 komentarz

Filed under Polityka