Smutna historia ze Śląskiem w tle

Mam przyjaciela z Katowic. Poznaliśmy się w początku lat dziewięćdziesiątych podczas konwencji wyborczej w Warszawie. Po konwencji był przemarsz ulicami na stare miasto pod Kolumnę Zygmunta, pamiętam go jak szedł z dużą biało-czerwoną flagą. Kiedy rozmawialiśmy ostatnio wspomniał, że wraz z całą rodziną zadeklarował w odbywającym się niedawno spisie powszechnym przynależność do tzw. narodowości śląskiej.

Mam innego znajomego, pochodzącego z Opola a obecnie mieszkającego w Krakowie. Po 10 kwietnia 2010 pojechał do Warszawy pod pałac prezydencki zapalić znicz, a 18 kwietnia wraz z żoną w garniturze pod krawatem brał udział w pogrzebie pary prezydenckiej na Wawelu. Kiedy widzieliśmy się w lecie on także wspomniał o tym, że w spisie powszechnym oboje zadeklarowali przynależność do tzw. narodowości śląskiej.

Co tu się stało? Czy rzeczywiście ludzie ci – i wielu innych – odkryło w sobie jakieś inne niż polskie narodowe korzenie? Uznało śląską gwarę za swój język?

Ależ skąd! W obu przypadkach jest to głos protestu będący wyrazem odrzucenia polskiej państwowości w jej obecnej formie. Po dwóch dekadach III RP Polska kojarzy się ludziom przede wszystkim z niemożnością zapewnienia podstawowych usług państwa na przyzwoitym poziomie, biurokracją, kumoterstwem i (zwłaszcza młodym) niemożnością rozwoju. To państwo, które nie zapewnia funkcjonującej policji, wymiaru sprawiedliwości, działającej poprawnie kolei, dróg itp. Jest to państwo, które nie zapewnia wolnego rynku i nie daje szans rozwoju młodym ludziom (można mówić o wręcz feudalizacji coraz większej liczby atrakcyjnych zawodów, do których wstęp bez koligacji jest b. trudny). Jest to w skrócie państwo, które dla swoich obywateli jest jak wrzód na pewnej części ciała.

Co jest najgorsze, to że ten wrzód kojarzony jest już powszechnie przez samych Polaków z polskością. To znaczy – sami Polacy uwierzyli już, że Polska tak właśnie musi wyglądać.

Oczywiście, ci co chcą wiedzieć i chcą czytać zdają sobie sprawę z tego, że III RP jest tworem równie dalekim od Polski jak PRL, gdyż sławetna „transformacja ustrojowa” okazała się być po latach teatrzykiem ustawionym przez (przede wszystkim) wojskowe służby PRL. III RP to w istocie post-PRL, już całkowicie bezideowy twór, którego jedynym zadaniem jest służyć sterującej nim zza kulis sitwie poprzez utrzymywanie jej przywilejów. Niestety, większość wciąż nie zdaje sobie z tego sprawy – większości udało się wmówić, że ten syfiasty twór to naprawdę Polska – że tak wygląda właśnie państwo Polskie wywalczone przez mitycznych herosów „Solidarności”.

W tym sensie PRL był mniej szkodliwy, bo ludzie powszechnie wiedzieli, że powszechne marnotrawstwo itp. jest skutkiem obcej okupacji, że to nie jest Polska. Obecnie tego nie widzą. I coraz więcej z nich ma tego dosyć. Ale nie tęsknią do tego by zbudować normalną Polskę – bo uwierzyli w kłamstwo założycielskie III RP i myślą, że Polska to właśnie ten syf, którego doświadczają na co dzień.

Jakie są tego konsekwencje? Ci, którzy mieli ku temu predyspozycje (albo zmusiła ich sytuacja ekonomiczna) wyjechali (ponad 2 mln ludzi, głównie młodych, którzy w ciągu ostatnich lat opuścili Polskę i w większości nigdy nie wrócą). A inni właśnie deklarują w sondażach „narodowość śląską”.

Mamy zatem do czynienia z niezwykłą historycznie sytuacją, kiedy coraz większa część narodu odrzuca swoje państwo. Odrzucają je bowiem nie tylko ci, którzy są przez nie duszeni – ale i „Salon”, który również nim pogardza, jeno z innych pobudek. Czy państwo, które nikomu nie jest drogie i potrzebne może się ostać? Poważnie w to wątpię.

I tu wracamy na Śląsk. Patrząc na moment z punktu widzenia Niemiec pojawia się oto historyczna szansa pokojowej i skutecznej eliminacji polskości na Śląsku. Myślę, że wystarczy obietnica dobrych dróg, działających kolei i poczty by państwo niemieckie wygrało bez problemu ewentualne demokratyczne referendum na temat przyłączenia tych ziem do Niemiec. Potrzebne byłoby jeszcze z jego strony wiarygodne zapewnienie, że nie będzie pozbawiania obecnie zamieszkujących te ziemie ludzi własności – domów, mieszkań, ziemi. W gruncie rzeczy wystarczyłoby by państwo niemieckie wzięło roszczenia wypędzonych na siebie – i już. Protestowaliby tylko nieliczni kibice piłkarscy. Reszta z radością w następnym spisie powszechnym (już niemieckim) zadeklarowałaby „narodowość śląską”. A po paru pokoleniach polski Wrocław czy Opole byłyby już tylko epizodem historii.

Może przesadzam, może jeszcze dziś taki numer by nie przeszedł – może jeszcze kpina pt. „Polska w budowie” musi potrwać jeszcze kilka lat zanim stanie się to naprawdę realne. Ale stanie się jeśli państwo polskie nie zacznie zajmować się dbaniem o interes swoich obywateli i ułatwianiem im życia, zamiast utrudnianiem go.

Jest jeszcze jedna szansa… że mianowicie Niemcom nie starczy cierpliwości. Bo by zrealizować ten scenariusz muszą oni cierpliwie zawiesić na kołek swój tradycyjny szowinizm i pogardę dla polaków. I germanizować ich nie pałką i knutem, tylko raczej ugłaskiwaniem i dotacjami. Na razie robią co mogą. Grzegorz Braun słusznie pyta co robi we Wrocławiu największy na świecie niemiecki konsulat liczący 750 osób. Inni zauważają związki polityków PO z różnymi fundacjami zasilanymi ostatecznie z budżetu Republiki Federalnej. Coś jest na rzeczy.

Czas pokaże. Na razie w Polsce szykują się wybory, trwają więc spektakularne boje PiS z PO. Wyniki spisu powszechnego czekają na czas powyborczy. Wtedy dowiemy się ile nam przybyło „ślązaków” – i jaki w związku z tym plan mają nasi kochani sąsiedzi.

1 komentarz

Filed under Polityka

1 responses to “Smutna historia ze Śląskiem w tle

  1. abc

    Waldemar Pastuszka. Słuchając jego wypowiedzi, trzeba brać pod uwagę, że to neopoganin i socjalista. Ale akurat w sprawach Śląska i RAŚ ma całkiem zdrowe poglądy.

Dodaj komentarz